Z danych POPiHN wynika, że w ubiegłym roku surowiec z Rosji stanowił 60,9 proc. całego przerobu polskich rafinerii (w Gdańsku i Płocku).
Tomasz Furman na łamach „Rzeczpospolitej” zebrał opinie polskich firm, które produkują paliwo lub importują je z Rosji.
W dzienniku czytamy, że Orlen w momencie rezygnacji z tego typu dostaw chce utrzymać stabilne zaopatrzenie w ropę nie tylko Polski, ale też całej Europy Środkowo-Wschodniej. Koncern poinformował gazetę, że przerobił w ostatnich latach 100 gatunków ropy innych niż rosyjska, ale odmówił komentarza w kwestii zastąpienia importu rosyjskich produktów naftowych.
Z kolei Lotos przyznał, że do wybuchu wojny w Ukrainie głównym produktem naftowym pochodzenia rosyjskiego, którym prowadzono handel, był olej napędowy. Obecnie stanowi on tylko niewielki procent obrotu, a realizowane dostawy wynikają z kontraktów terminowych. Jeśli chodzi o ropę, to spółka już dziś kupuje inne gatunki surowca na rynku spot, a także analizuje możliwości ewentualnego zwiększenia tego typu zakupów w przyszłości.
W dzienniku czytamy, że w poprzednich latach istotne ilości diesla i LPG importowała ze Wschodu do Polski grupa Unimot, która przekazała „Rzeczpospolitej”, że w przypadku oleju napędowego jest w pełni przygotowana na wprowadzenie sankcji na ten produkt dzięki wynajętemu terminalowi Gulfhavn w Danii. Pierwsza zakontraktowana dostawa diesla z Bliskiego Wschodu trafiła przez terminal w Danii do Polski w kwietniu. Jeśli chodzi o LPG, to spółka sprowadza go zarówno ze Wschodu, jak i Zachodu, jednocześnie w pełni dostosowuje się do sankcji. Według Unimotu istnieje możliwość zastąpienia LPG z Rosji dostawami z kierunków zachodnich, jednak wymaga to czasu i oznacza duży wzrost kosztów.