Kontrakty terminowe na ropę Brent rano we wtorek kosztowały 113,77 USD za baryłkę, podczas gdy kontrakty terminowe na ropę US West Texas Intermediate (WTI) podrożały do 108,54 USD za baryłkę.
Oba kontrakty benchmarkowe zyskały w poprzedniej sesji ponad 1 proc. po osiągnięciu najwyższego poziomu od 28 marca w związku z kryzysem politycznym w Libii. Kraj powiedział, że nie może dostarczać ropy ze swojego największego pola naftowego i zamknął kolejne z powodu protestów politycznych.
Pojawiły się też informacje dotyczące zwiększenia popytu na paliwo na paliwo w Chinach, największym na świecie importerze ropy naftowej - fabryki w Szanghaju informowały o przygotowaniach do ponownego otwarcia po lockdownie, łagodząc obawy związane z popytem.
Dyrektor zarządzający SPI Asset Management, Stephen Innes komentując dzisiejsze ceny powiedział, że aby ceny ropy dalej rosły konieczne jest ponowne otwarcie miast w Chinach, by zapotrzebowanie mogło przełożyć się na trwałe odbicie gospodarcze, które wspiera popyt na ropę. Dodał, że to co w notowaniach obserwujemy dzisiaj, czyli gwałtowna zwyżka wywołana przestojem w Libii jest dowodem na to, jak gwałtownie reagują rynki ropy naftowej na szoki podażowe.