Decyzja Parlamentu Europejskiego o tym, by od 2035 r. zakazać sprzedawania w salonach spalinowych samochodów osobowych i lekkich dostawczaków do 3,5 t, wywołuje żywą dyskusję na temat skutków dla przemysłu i samych kierowców. Co do założeń, ma to być krok w stronę osiągnięcia neutralności klimatycznej UE w 2050 r. Pojawiają się jednak już głosy, że nie wszystkie kraje są na to gotowe. Jak zauważa „Dziennik Gazeta Prawna” zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 r. może w Polsce mocno uderzyć w branżę produkującą części, która powiązana jest u nas mocno z produkcją aut spalinowych.
Gazeta zauważa także, że istnieje groźba, że po wprowadzeniu w 2035 r. zakazu sprzedaży aut spalinowych w jeszcze większym stopniu staniemy się skansenem motoryzacyjnym Europy. Mieszkańcy zachodnich państw będą na dużą skalę kupować elektryki, a stare, nieekologiczne auta będą trafiały do Polski.
Zdaniem branży zamiast sztywnego zakazu, potrzebne są rozwiązania, które stopniowo będą zachęcały do wymiany floty. Jeśli w 2035 r. kogoś nie będzie stać na kupienie elektrycznego samochodu, to jest szansa, że kupi nowszy i bardziej ekologiczny samochód spalinowy. Część Polaków będzie też decydowała się na zakup nowych aut elektrycznych, które po jakimś czasie będą trafiać na rynek wtórny.